wtorek, 23 czerwca 2015

Papier toaletowy tanio sprzedam.. HYC vs. S&P500

Dzisiaj chciałbym rzucić okiem na rynek obligacji. Nie trzeba być geniuszem żeby zauważyć jedną prostą rzecz: rentowność obligacji w ostatnim okresie wyraźnie idzie do góry (co oznacza, że ceny obligacji spadają). Spadki na rynkach obligacji nie dziwią mnie wcale - najwyraźniej inwestorzy wreszcie sobie uświadamiają, że kolejna bańka może w każdej chwili pęknąć i najwyższy już czas na wycofanie kapitału. Zadziwiający jednak wydaje mi się cały jazgot produkowany przez sztaby „ekspertów” próbujących za wszelką przekonać naiwną drobnicę iż wszystko jest w porządku i pociąg jedzie dalej. Praktycznie codziennie ktoś próbuje nam wmówić, że spadające obligacje to znak powrotu do wzrostu gospodarczego czy też zdrowej inflacji. Jeden przez drugiego szanowni eksperci zapewniają nas, iż obligacje nie spadną w tempie mogącym zagrozić stabilności rynku, co nieuchronnie wpędziłoby świat w kolejną recesję. Ja z kolei widzę to w nieco inny sposób: po latach nieprzerwanej hoss ysztucznie napędzanej przez banki centralne, obligacje stały się potężną bańką. W chwili obecnej widzimy pierwsze znaki wskazujące na to, że „smart money” zaczyna uciekać z rynku obligacji. Zanim napiszę więcej, rzućcie okiem na poniższy wykres.




Zauważcie korelację pomiędzy notowaniami S&P oraz tzw. obligacji podwyższonego ryzyka (high-yield credit). Historycznie rzecz biorąc, S&P spada kiedy rentowność tychże obligacji idzie w górę. Zauważcie także, że obecna sytuacja zadziwiająco dokładnie przypomina czerwiec 2007. Deja vu? Całkiem możliwe. 
Przez ostatnie lata światowe rynki zostały kompletnie zmanipulowane przez banki centralne masowo drukujące góry taniej i łatwo dostępnej gotówki. Jednym z rezultatów rozluźnionej polityki pieniężnej jest wypaczony obraz rynku – długotrwała hossa której koniec najprawdopodobniej obserwujemy obecnie nie jest wynikiem nadzwyczajnie dobrej sytuacji ekonomicznej. Rynki obligacji wzrastały dzięki uprzejmości banków centralnych które zalały je tanim kapitałem. Problem w tym, że  kapitał ten właśnie ucieka z rynku. Od marca 2015 światowy rynek obligacji skurczył się o bagatela...625 miliardów dolarów (a ceny obligacji nadal znacznie przewyższają historyczną średnią). Jeśli ceny obligacji zostaną w końcu sprowadzone do do tejże średniej (scenariusz wysoce prawdopodobny), doprowadzi to do spadków (najprawdopodobniej bardzo gwałtownych) na wszystkich innych rynkach, co z kolei mogłoby doprowadzić do kryzysu dużo gorszego niż ten z 2008 roku. Problem w tym, że w tym wypadku dalsze drukowanie papierowej waluty byłoby bezowocne i bankierzy centralni nie dysponują żadnymi sensownymi narzędziami mogącymi zahamować podobny kryzys. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz