czwartek, 18 czerwca 2015

Czy amerykańska giełda umiera..?

Tym razem chciałem się z Wami podzielić ciekawą teorią wyszperaną na łamach portalu zerohedge. Zdaniem autorów artykułu, pewną alternatywą dla coraz powszechniej przewidywanego załamania na światowych giełdach byłby praktyczny zanik rynku akcji, przynajmniej w formie znanej obecnie. Wiem, brzmi to co najmniej nieprawdopodobnie ale postarajmy się bliżej przyjrzeć argumentom prezentowanym przez autorów artykułu.
 
Postarajmy się zobrazować powyższą teorię na przykładzie S&P. Płynność na rynku futures jest zastraszająco niska i nawet banki centralne skupują futures na S&P. Co więcej, korporacje masowo odkupują swoje akcje – co w konsekwencji prowadzi do spadku ich inwestycji i hamuje rozwój (sytuacja wygląda jeszcze gorzej jeśli pod uwagę weźmiemy stosunkowy brak emisji nowych akcji). Jednocześnie indeks S&P stabilnie pnie się w górę odnotowując po drodze kolejne rekordy – w ciągu ostatnich 6 lat wzrósł on o ponad 200% (patrz wykres poniżej).


 
Powyższa sytuacja częściowo przypomina sytuacje, w której dana spółka giełdowa jest powoli wykupywana przez jednego inwestora. Zazwyczaj w takich sytuacjach akcje spółki stabilnie pną się w górę. Kiedy wzrost jest zbyt szybki, kupujący na moment przestaje kupować akcje, co prowadzi do pewnej korekty, po czym cały proces zaczyna się od nowa. Ciężko oprzeć się wrażeniu, że można dostrzec pewne analogie analizując notowania S&P w przeciągu ostatnich kilku lat.

Problem w tym, że korporacje zdobywają coraz więcej kapitału na rynku pozagiełdowym (jednocześnie masowo kupując akcje za tanie dolary drukowane przez FED). Jeżeli nic się nie zmieni, zabraknie po prostu akcji, które można by kupić i rynek w obecnej formie najzwyczajniej zaniknie. Reguły, na podstawie których działa obecny kapitalizm zostaną radykalnie zmienione i obudzimy się w świecie, w którym prywatnie finansowane korporacje staną się niepodzielnym władcą. Ciecie kosztów, ciągle wzrastająca wydajność i masowy outsourcing staną się naszym chlebem powszednim i duża część z nas stanie się zwykłymi niewolnikami wszechmocnych korporacji. Chyba zgodzicie się ze mną, że to niezbyt optymistyczna wizja przyszłości.

Powyższy scenariusz należy brać z pewnym przymrużeniem oka, jednak ciężko nie zgodzić się z faktem, że duża część przytoczonych argumentów ma pewien sens. Jedno jest pewne: Obecna sytuacja społeczno-gospodarcza jest unikalna. Obserwujemy zjawiska, które nigdy wcześniej nie miały miejsca i dzięki którym niemożliwe staje się możliwym. Czasy jak te niosą ze sobą wiele okazji i zagrożeń – mam nadzieję, że mój blog pomoże Wam je zauważyć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz