piątek, 24 lipca 2015

Pierwszy kwartał działalności za nami! Podsumowanie i wyniki

Drodzy Czytelnicy!

To już 3 miesiące od kiedy prowadzę niniejszego bloga. Myślę, że jest to odpowiednia pora na kilka słów podsumowania oraz przedstawienia planów na przyszłość. 

Przede wszystkim nie sądziłem, że pisanie bloga może okazać się takim przyjemnym zajęciem. Dodatkowo zbierając materiały do kolejnych artykułów dużo się nauczyłem. Przyznaję, że tematyka jest dość jednorodna, jednak wierzcie mi - jest spójna z moimi decyzjami inwestycyjnymi. 95% moich transakcji dotyczyło właśnie indeksów w tym oczywiście S&P500. 

Chciałbym pokrótce omówić moje ostatnie dokonania na koncie założonym na potrzeby bloga. Poniżej znajdziecie szczegółowy wyciąg z mojego rachunku:


Warto zwrócić uwagę na strategię, którą przyjąłem. W czasie trzech miesięcy wykonałem 1078 transakcji (wszystkie z ręki), gdzie 92,5% to trafne pozycje mimo, że początkowo miałem niewielki zapał do bardziej intensywnej gry na tak małym rachunku. W większości grałem minimalnym lotem oferowanym przez brokera tj. 0,05 Lota. 

Przyznaję, że progres wyniku do tej pory był w miarę stabilny, ale końcowy rezultat mógł być o wiele lepszy gdyby nie moje niezliczone błędy. Rynek cały czas mnie uczy pokory.

W każdym razie harówka na tym niewielkim koncie się opłaciła (Przypomnę, że zaczynałem od 5000). Wynik +12000 nie powala, ale daje nadzieję, że kolejne 3 miesiące będą owocne. Wierzę, że to konto w niedługim czasie może stać się swoistym dowodem na to, że warto było spędzić ostatnie 10 lat przed wykresami... Pozostaje tylko robić swoje, a wynik przyjdzie sam.

Pozdrawiam i Bardzo dziękuję za odwiedziny mojego bloga! 



czwartek, 23 lipca 2015

Irracjonalny optymizm na Wall Street okazją do sprzedaży po lepszej cenie?

W przeciągu ostatnich kilku dni S&P poszedł mocno do góry. W chwili obecnej eksperci zdają się być w większości przekonani iż czynniki zagrażające dalszym wzrostom właśnie zniknęły z obrazka i oczekują kolejnych rekordów  na S&P (czego ja osobiście również nie wykluczam, przynajmniej w krótkim okresie czasu). Inwestorzy najwyraźniej doszli do wniosku, iż problem grecki został w końcu rozwiązany, chińskie akcje, dzięki nieprzeciętnej interwencji rządu, są znowu stabilne oraz świeżo opublikowane raporty zysków amerykańskich korporacji uzasadniają dalszy optymizm na rynku akcji. Poniżej możecie się dowiedzieć dlaczego ja oceniam obecną sytuację zupełnie inaczej.

Zacznę od Grecji, w której przypadku nic się tak naprawdę nie zmieniło. Jeżeli Grecja pozostanie w strefie euro na obecnych waunkach, w praktyce uniemożliwi to Grekom uzyskanie wzrostu gospodarczego wystarczającego do samodzielnej obsługi długu publicznego. Tego nie da się maskować w nieskończoność – Grecja będzie regularnie przysparzała problemów dopóki europejscy sponsorzy finalnie spiszą ją na straty. Co więcej, sama Grecja nie jest istotna. Problemem jest brak konkurencyjności i ogromny poziom zadłużenia publicznego w prawie całej Europie. Europejski kryzys w żadnym wypadku nie został jeszcze rozwiązany i najgorsze ciągle przed nami.

Teraz czas na Chiny. Chiński rynek akcji to jedna wielka bańka. Skala interwencji pokazuje tylko jak bardzo chiński rząd nie chce dopuścić do tego, żeby ta bańka pękła z hukiem destabilizując przy okazji chińską gospodarkę. Sedno problemu leży jednak w tym, że ktoś tę bańkę wykreował i obecnie jest już za późno, żeby to cofnąć. Ceny akcji nie odzwierciedlają rzeczywistej kondycji chińskiej gospodarki i w momencie kiedy rynki to sobie uświadomią (co wydaje się być jedynie kwestią czasu w kontekście coraz bardziej prawdopodobnej ogólnoświatowej recesji) żadna interwencja nie będzie w stanie powstrzymać jak najbardziej słusznej korekty.

Przejdźmy teraz do amerykańskich korporacji. Nasdaq pobił ostatniokolejny rekord – wszystko dzięki kilku korporacjom jak Google, Netflix, Apple, Amazon, etc. To właśnie te akcje pociągnęły indeks do góry w momencie, kiedy cała reszta stoi w miejscu albo spada. Spójrzcie na poniższy wykres – tak drastycznie spadająca szerokość rynku w żadnym wypadku nie może być oznaką dalszych wzrostów. Wszystkie korporacje, szczególnie te działające w branży technologicznej, podlegają normalnym cyklom rynkowym. Nie będą one w stanie wiecznie napędzać rynku, zwłasza w tak trudnych realiach gospodarczych jak obecnie. Nie dalej jak w roku 2000 czy 2007 sytuacja na rykach wyglądała podobnie – garstka dużych przedsiębiorstw napędzała kolejne wzrosty. Chyba wszyscy wiedzą co się stało potem.



Na koniec chciałbym dodać jeszcze jedną rzecz. Rynki mogą zachowywać się irracjonalnie znacznie dłużej, niż każdy z nas jest w stanie pozostać wypłacalnym. Mimo, że chińskie akcje uważam za znacznie przewartościowane, sam je kupowałem po ostatniej gwałtownej korekcie. Jeśli irracjonalny rynek prezentuje nam okazję do zarobku to należy ją wykorzystać. W tym wpisie jak i w poprzednich chciałbym Was uczulić na jedną rzecz: wzrosty na S&P nie będą trwały wiecznie. Prędzej raczej niż później czeka nas solidna korekta. W obecnej sytuacji na rynku stosunek ryzyka do ewentualnego zysku nie uzasadnia pozyscji długiej na S&P. Kolejne wzrosty powinny być raczej traktowane jako okazję do otwarcia pozycji krótkiej po dobrej cenie. 

Nie przejmuję się też faktem, że w swoich ocenach i prognozach mogę być w przytłaczającej mniejszości... Póki co rynek daje mi dzięki temu zarobić.

niedziela, 12 lipca 2015

Kusi mnie na te Chiny..

Dzisiaj dla odmiany postanowiłem wskazać Wam rynek na którym spodziewam się wzrostów, przynajmniej w najbliższym okresie. Nie po raz pierwszy idę pod prąd i kupuję rzeczy które inni masowo wyprzedają, jednak wydaje mi się, że w tym wypadku mamy do czynienia z naprawdę rzadką okazją inwestycyjną. Shanghai Composite Index od 12 czerwca spadł o 32,1% - stopień i charakter spadków wskazują na to, że ci którzy mieli sprzedać już to zrobili i w najbliższej przyszłości można się spodziewać ruchu do góry (nie wykluczam że może on być tymczasowy).
Obecne spadki na rynku chińskim można porównać do trzech wydarzeń na rynkach amerykańskich: wielkiej recesji z 1929 r., krachu giełdowego z 1987 r. oraz pęknięcia bański internetowej z 2000 r. Poniżej znajdziecie dane obrazujące zachowanie rynków po spadkach:


Jak łatwo można zauważyć, w każdym wypadku rynek znacznie odbił się do góry. Chociaż rynek chiński jest rzeczywiście przewartościowany i korekta była jak najbardziej na miejscu, jej ogrom praktycznie wymusza przynajmniej przejściowy ruch w górę. Dla wszystkich, którzy obawiają sie otwarcia pozycji długiej na rynku na którym większość inwestorów w panice wyprzedała swoje akcje, chciałbym zacytować Nathana Rothschilda: „Kupuj, gdy leje się krew”. Z tego co pamiętam to koleś skończył na plusie..

wtorek, 7 lipca 2015

S&P500 powtórka z 2007 roku?

Dzisiaj chciałbym się skupić na dwóch podobieństwach pomiędzy sytuacją obecną a rokiem 2007 (częściowo pisałem już o tym na łamach niniejszego bloga, jednak odzew mailowy ze strony jednego z czytelników zmotywował mnie do dokładniejszego przedstawienia mojego stanowiska) – fuzje oraz masowe odkupowanie swoich akcji przez korporacje. 
Fuzje i konsekwentnie wysokość zobowiązań zaciąganych na ich finansowanie właśnie zaczynają przekraczać poziomy ostatnio widziane w 2007 (co doskonale można zilustrować na przykładzie sektora zdrowotnego – patrz wykres poniżej). Historycznie rzecz biorąc, podobne nasilenie aktywności w tym zakresie bardzo często występuje w końcowej fazie wzrostów (czego przykładem mogą być lata 2000 oraz 2007).



Dodatkowo, wartość akcji odkupionych przez korporacje już dawno przewyższyła dane z 2007 (w samym kwietniu korporacje odkupiły swoje akcje warte ponad 140 miliardów dolarów). Jak widać na poniższym wykresie, przedsiębiorstwa skupują swoje akcje w zawrotnym tempie, którego nie da się utrzymać w dłuższym okresie czasu. Uważni czytelnicy już wiedzą, że w chwili obecnej jest to jeden z głównych czynników generujących popyt na akcje amerykańskich spółek – jego załamanie doprowadziłoby do znaczących spadków na rynkach akcji.

Obydwa powyższe czynniki (rosnące fuzje i wykupowanie własnych akcji) jasno wskazują na to, że korporacje nie widzą nowych okazji inwestycyjnych i starają się w ten sposób poprawić swoje zyski. W przeciwieństwie do nowych inwestycji i projektów, obecne działania korporacji nie generują wzrostu gospodarczego czy nowych miejsc pracy. Brak działań napędzających wzrost nieuchronnie prowadzi do recesji i towarzyszącej jej wyprzedaży na rynku akcji. Właśnie dlatego z uwagą śledzę powyższe dane – jest to dla mnie kolejny dowód na to, że obecna sytuacja gospodarcza po prostu nie uzasadnia dalszych wzrostów  W tym kontekście każdy większy ruch w górę jest więc okazją do otwarcia pozycji krótkiej.

niedziela, 5 lipca 2015

Dlaczego nadchodząca korekta będzie bardziej dotkliwa?

Kilka tygodni temu moją uwagę przykuł pewien artykuł w “The Economist” w którym autor ostrzegał przed coraz bardziej prawdopodobnym widmem kolejnej recesji w USA. Poza przytoczeniem całej rzeszy argumentów na poparcie tejże teorii (zajmę się nimi za moment), zauważył on też jedną niezmiernie istotną rzecz: inwestorzy nie są przygotowani na kolejną recesję i towarzyszącą jej korektę na rynkach. Zaskoczeni inwestorzy często wpadają w panikę, co zazwyczaj prowadzi do BARDZO głębokiej korekty (przerażeni inwestorzy najpierw sprzedają, a potem zadają pytania). Poniżej esencja tego co autor chciał nam przekazać w swoim dość obszernym artykule.

Dlaczego należy spodziewać się recesji? Przede wszystkim, mało która gospodarka była w stanie rozwijać się dłużej niż 10 lat bez wejścia w recesję – gospodarka amerykańska zaczęła wzrastać w 2009 roku. Biorąc pod uwagę obecną sytuację gospodarczą na świecie (Grecja i cała reszta PIIGS, niepewny rynek chiński i inne rynki rozwijające się, liczne czynniki wewnętrzne mogące osłabić tempo wzrostu w USA), możliwość kolejnej amerykańskiej (i nie tylko) recesji wydaje się być coraz bardziej prawdopodobna.
Problem w tym, że w tym wypadku recesja i towarzysząca jej korekta na rynkach mogą być dużo gorsze niż poprzednio. Po latach ekstremalnie rozluźnionej polityki finansowej Fed i inne banki centralne nie mają w swoim arsenale żadnych sensownych narzędzi do walki z recesją. Dalsze drukowanie taniej waluty i zalewanie nią rynków nie przyniesie wymiernego efektu – zostajemy więc na łasce (a raczej niełasce) rynku. Współczuje wszystkim którzy nie zdążą sprzedać akcji zanim ta ponura prawda dotrze do całej rzeszy byków niezmordowanie kupujących S&P dzięki nagonce prowadzonej przez „mainstreamowe” media.

piątek, 3 lipca 2015

Dlaczego Niemiec nie boi się Greka? Merkel boi się tego scenariusza..

Śledząc rozwój sytuacji w Grecji do głowy przyszło mi jedno pytanie: dlaczego Niemcy ciągle prezentują tak twarde stanowisko w negocjacjach z Grecją? Czyżby konserwatywni niemieccy bankierzy nie zdawali sobie sprawy z faktu, iż Grecy nigdy nie będą w stanie spłacić swoich długów? Nie sądzę. Niemcy po prostu doskonale wiedzą, że radykalne ustępstwa w kierunku Grecji (wliczając restrukturyzację długu publicznego) otworzyłyby prawdziwą puszkę Pandory – cała reszta PIIGS chciałaby tego samego. Problem w tym, że po zmarnowaniu ponad 200 miliardów euro na bezowocne greckie bailouty nikt w Europie nie ma ochoty powtarzać tego scenariusza we Włoszech, Hiszpani czy nawet Portugalii (kraje te są zbyt duże i zbyt wysoko zadłużone). Niemcy za wszelką cenę starają się nie dopuścić do podobnej sytuacji (nawet kosztem Grecji).
Ciekawie w tym kontekście wygląda stanowisko IMF. Nie dalej niż wczoraj IMF publicznie oświadczył, że w ich ocenie Grecja nie będzie w stanie obsłużyć swoich długów bez dodatkowych funduszy połączonych z dalszą restrukturyzacją długu greckiego. Opinia nawet słuszna tylko, jak pisałem powyżej, Grecja to początek góry lodowej. Spójrzcie na wykres poniżej:


Czy Włochy, Hiszpania i Portugalia są w stanie obsłużyć swoje długi? Nie. Stawiam na to, że Włosi i Hiszpanie właśnie piszą petycje do IMF żadając oceny zdolności ich krajów do obsługi długu publicznego. Co dalej? Żądanie restrukturyzacji długów których wielkość przewyższa możliwości zjednoczonej Europy... Stanowisko IMF to nie tylko dowód na rosnące podziały pomiędzy instytucjami które miały zahamować europejski kryzys. IMF otworzył właśnie furtkę do rozmów na temat restrukturyzacji długów PIIGS, co w przypadku Włoch czy Hiszpanii byłoby gwoździem do trumny dla wszystkiego, co Niemcy próbowali dotąd zbudować.