środa, 1 lipca 2015

Sztampowo o Grecji..

Temat ten jest ostatnio wałkowany we wszystkich możliwych mediach, jednak na prośbę kilku czytelników postanowiłem dodać coś od siebie. Przede wszystkim ciężko jest przewidzieć co się może stać w przypadku gdy Grecja wyjdzie (albo zostanie wykopana) ze strefy Euro. Nikt tego wcześniej nie przerabiał i rynki mogą na podobną informację zareagować w naprawdę nieprzewidywalny sposób (poza początkową paniką którą mamy praktycznie zagwarantowaną). Można jednak wyodrębnić kilka rzeczy, których nie da się uniknąć w przypadku zamiany greckich euro na drachmy.

Nowa drachma z pewnością zostanie gwałtownie zdewaluowana i Grecja zbankrutuje. Dług grecki wyrażony jest w euro i Grecja ma obowiązek dokonywać spłat w tejże walucie. W przypadku powrotu do drachmy, która zostanie zdewaluowana w przeciągu kilku godzin obsługa długu wyrażonego w euro nie będzie możliwa. Bankructwo może początkowo utrudnić Grekom dalsze pożyczanie pieniędzy na międzynarodowym rynku, jednak w dłuższym okresie może ono paradoksalnie poprawić zdolność kredytową Greków, którzy wreszcie pozbyliby się wcześniejszych długów, których swoją drogą nigdy nie byliby w stanie spłacić.
 
Dużo większym problemem są greckie banki. Po tym jak ECB w lutym przestał akceptować greckie obligacje rządowe jako zabezpieczenie  kredytów, ostatnią deską ratunku dla greckich banków jest ELA (Emergency Liquidity Assistance). W przypadku wyjścia Grecji ze strefy euro zostałyby one odcięte od ostatniego źródła taniej gotówki co w efekcie rozłożyłoby grecki sektor bankowy na długie lata. Rząd grecki uzależniony od banków nie byłby w stanie wypłacać pensji, emerytur czy innych świadczeń w ich dotychczasowej formie. Budżetówka zostałaby drastycznie zredukowana, a pensje sprowadzone do poziomu bałkańskiego, co w realiach greckich odbiłoby się również na sektorze prywatnym. Podobna sytuacja paradoksalnie byłaby dla Greków okazją na odbudowę wzrostu gospodarczego – konkurencyjność wzrasta (niższe koszty), korupcja spada (mniej urzędasów)oraz dług publiczny przestaje się nawarstwiać (zbankrutowana Grecja byłaby z trudem zdolna pożyczyć niezbędne minimum).

Jeszcze jedno. Wyjście Grecji ze strefy euro byłoby precedensem. Scenariusz do niedawna wykluczany przez większość „ekspertów” stałby się faktem. Nikt przy zdrowych zmysłach nie uwierzyłby już w to, że UE zamierza bronić euro za wszelką cenę. W przypadku kiedy kolejne (tym razem większe) kraje europejskie popadną w tarapaty podobne do greckich, instytucje europejskie pozbawione cienia wiarygodności za nic nie będą w stanie powstrzymać podobnego kryzysu, co w efekcie doprowadzi do ostatecznego rozłamu strefy euro.

Czy Grecy opuszczą strefę euro? Nie wiem. Jedno jest pewne: strefa euro w obecnej formie to jedna wielka pomyłka która prędzej czy później musi się rozpaść. Czas pokaże czy Europa ma dość determinacji i zdrowego rozsądku, żeby ten stan rzeczy zmienić (w co osobiście wątpię).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz